Etap 4 - Baltic Tour 2022

Pogorzelica - Dźwirzyno

Data: 23.03.2022 Środa
Etap 4
Dzień 4
Dystans: 21,2 km
Dystans łącznie: 93,6 km
Przez: Mrzeżyno, Rogowo, Dźwirzyno
Województwo: zachodniopomorskie

Profil trasy
% TRASY
16.99%
Mapa etapu
km trasyMiejscowość
86,0Mrzeżyno
90,0Rogowo
94,3Dźwirzyno
DSCN5700
Boats & molo 2

O inspiracji w bieganiu…

Cudowne miejsce nad Bałtykiem

No cóż, muszę uczciwie przyznać, że dzisiaj – na czwartym etapie – Baltic Tour 2022 to było nareszcie „moje” bieganie, czyli dokładnie takie, jak lubię. Mocne i dosyć szybkie, ale nie aż takie, żeby się zarżnąć. W każdym razie dzisiaj, po 10 km biegu poczułem po raz pierwszy w czasie Baltic Tour, że naprawdę „wchodzę” w ten bieg i… mam tę moc ! 😊 Jakoś tak mimowolnie zacząłem przyśpieszać, a że nie sprawiało mi to dzisiaj specjalnego wysiłku, więc nieco się oderwałem od towarzyszącego mi Alberta oraz Darka z Pobierowa, co mam nadzieję, że jednak obaj mi wybaczą 😊

Tak więc przez pewien czas biegłem samotnie i myślałem sobie o tym dzisiejszym biegu, ale także o bieganiu w ogóle, a „okoliczności przyrody” były ku temu wyjątkowo sprzyjające. Wokół nie było żywego ducha, a nawet żadnych zabudowań, tylko nadmorski las i połyskujący w słońcu Bałtyk. Zastanawiałem się między innymi nad tym, co też mnie tutaj przywiodło i spowodowało, że dzisiaj, w ten chłodny marcowy (choć tak słoneczny) dzień biegnę przed siebie nad pięknym polskim morzem. Co ja tu właściwie robię ? – pytałem sam siebie. Odpowiedzi – z mojej głowy – padały różne, ale poza oczywistymi powodami, takimi, jak to, że wymyśliłem sobie to całe Baltic Tour i że w zrealizowaniu tego marzenia pomogło i pomaga mi teraz tak wielu ludzi, których nie mogę zawieść, pojawiało się często słowo – inspiracja, bo to ona spowodowała, że tutaj dzisiaj zawędrowałem…

Po wielu latach mojego biegania uważam, że inspiracja w bieganiu jest szalenie ważnym czynnikiem. Bez prawdziwej inspiracji, bieganie nigdy nie stanie się pasją życia. Dla jednych biegaczy będą to rekordy i medale, dla innych możliwość obcowania z naturą podczas biegów trail, dla innych kolekcjonowanie medali z kolejnych biegów w ramach tzw. turystyki biegowej. Dla jeszcze innych biegową inspiracją będzie własne zdrowie, pozbycie się zbędnych kilogramów, albo sportowa sylwetka na letnią plażę. Uważam, że każdy musi znaleźć swoją własną inspirację i swoją, własną wersję biegania. Co było inspiracją biegową dla mnie ? Myślę, że ludzie, a konkretnie czterech wielkich biegaczy, którzy na przestrzeni lat „zapalili” we mnie to coś, co nie pozwala mi do dzisiaj przestać biegać i ciągle namawia, aby się nie zatrzymywał i wciąż podążał dalej. Kto to był ? – spytacie. Oto oni, w kolejności w jakiej mnie… inspirowali 😊

Pierwszym był Serge Girard, francuski biegacz długodystansowy, który jako jedyny człowiek, przebiegł na własnych nogach wszystkie kontynenty (z wyj. Antarktydy), za każdym razem bez ani jednego dnia przerwy, biegając po 11 godzin dziennie przez okrągły rok i pokonując 74 km dziennie. W 2010 roku, miałem ogromną przyjemność pobiec z nim ponad 30 km przez całą Warszawę w czasie jego kolejnej wyprawy biegowej przez wszystkie kraje Unii Europejskiej. To on wtedy mnie „zaraził” i zainspirował do biegania, które od lat uprawiam, którego credo brzmi: „najdalej jak można przed siebie”. Ale niekoniecznie najszybciej, bo w moim wieku rekordów życiowych już się nie ustanawia…😊

Z Serge Girardem

Kolejnym „inspiratorem” była amerykańska legenda biegów ultra, czyli Scott Jurek, którego osobiście poznałem przy okazji jego kolejnej wizyty w Polsce w związku z promocją jego książki „Jedz i biegaj” wydanej w Polsce w 2012 roku. To była i jest nadal, książka z gatunku tych, które potrafią zmienić życie człowieka. Przynajmniej moje, zmieniła diametralnie. Od tamtej pory nie jem mięsa, przyjąłem też jako swoją filozofię biegania oraz życia wg Scotta Jurka. Bo tak naprawdę, tamta jego książka, która została przetłumaczona na kilkadziesiąt języków stała się bestsellerem na całym świecie, stając się inspiracją dla setek tysięcy ludzi – jest najpierw książką o życiu, potem o bieganiu, a na końcu o jedzeniu. W każdym razie, według mnie ma tylko jedną wadę – nie wolno zacząć jej czytać, jeżeli się nie ma czasu, aby ją skończyć…😊

Trzecim z kolei, był wielokrotny „dubletowy” mistrz olimpijski oraz mistrz świata w biegach na 5 i 10 km, czyli brytyjski biegacz Mo Farah, którego występy na igrzyskach olimpijskich w Londynie w 2012 roku obejrzałem chyba z milion razy… 😊 Jego waleczność, taktyczna mądrość rozgrywania biegów oraz przesympatyczny sposób bycia zrobiły na mnie kolosalne wrażenie. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek spotkam sir Mo Faraha osobiście, który to szlachecki tytuł otrzymał od królowej Elżbiety II w uznaniu jego zasług dla brytyjskiego biegania. Okazało się jednak, że nawet największe marzenia czasem się spełniają i jakiś czas temu spotkałem sir MO w Amsterdamie na międzynarodowej konferencji biegowej. Gdy poprosiłem go o wspólne zdjęcie, nie tylko, że nie odmówił, ale jeszcze wziął moją komórkę od hostessy i powiedział: „ A teraz strzelimy sobie selfika !” 😊

Nieoczekiwane spotkanie z sir MO...

Ostatnią moją inspiracją biegową jest największy maratończyk wszechczasów, aktualny rekordzista świata i dwukrotny mistrz olimpijski w maratonie, ale także pierwszy na świecie człowiek, który złamał barierę 2 godzin w maratonie, czyli kenijski biegacz Eliud Kipchoge. Dlaczego właśnie On ? Bo śledziłem z zapartym tchem jego przygotowania do dwukrotnych prób złamania tych, mitycznych „2 godzin” w maratonie oraz same te próby, bo mimo tak wielu sukcesów i gigantycznej sławy jest człowiekiem niesłychanie skromnym (za nagrodę pieniężną, którą otrzymał za ustanowienie rekordu świata na maratonie w Berlinie w 2018 roku, kupił sobie na przykład nową krowę do swojego gospodarstwa w Kenii). Jest wreszcie moją biegową inspiracją, dlatego, że biega najpiękniej na świecie pod każdym względem – nienagannej techniki biegowej, wspaniałego stylu oraz niewykazywania oznak jakiekolwiek zmęczenia. Gdy Eliud biegnie maraton, to wydaje się jakby w ogóle nie oddychał, a jego mięśnie pracują jak doskonale naoliwione maszyny. Niestety, w przeciwieństwie do moich trzech pierwszych, wielkich „inspiratorów biegowych” nigdy Go osobiście nie spotkałem. Ale jeszcze nic straconego, może to kiedyś nastąpi. Niemniej, zawsze szukajcie swojej inspiracji do biegania, bo jak ją znajdziecie, to bieganie stanie się Waszą pasją na resztę życia ! A to akurat – bardzo zdrowa pasja ! 

Ależ się dzisiaj rozpisałem ! Wybaczcie… To chyba sprawiła moja, dzisiejsza adrenalina i wspaniałe towarzystwo na trasie oraz cudowne słońce, które niestety już za dwa dni ma się schować za chmurami i zacznie mocniej wiać. A my z Albertem już zdążyliśmy poznać co to znaczy, gdy nadmorski wiatr wieje w twarz przez ponad 20 kilometrów. No cóż, ale nikt nie obiecywał, że podczas tej bałtyckiej wyprawy będzie łatwo i przyjemnie. W każdym razie, bez względu na pogodę i trudności na trasie suniemy dalej, a jutro gdzieś w okolicy Grzybowa, stuknie pierwsza „setka”, czyli pierwsze 100 kilometrów Baltic Tour 2022 ! 

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments