Etap 16 - Baltic Tour 2022
Jurata - Władysławowo
Data: 04.04.2022 Poniedziałek
Etap 16
Dzień 16
Dystans: 24,3 km
Dystans łącznie: 420,7 km
Przez: Jastarnia, Kuźnica, Chałupy, Władysławowo
Województwo: pomorskie
Profil trasy
Mapa etapu
km trasy | Miejscowość |
399,4 | Jastarnia |
407,4 | Kuźnica |
412,7 | Chałupy |
420,7 | Władysławowo |
W kultowym „Władku”…😊
Na szesnastym etapie Baltic Tour – mi amigo el viento – znowu pokazał co potrafi. W nocy, znienacka przeskoczył sobie z otwartego morza na lewą stronę „Krowiego Ogona” (czyli Płw. Helskiego) i zaatakował nas…z Małego Morza. Od okolic Kuźnicy i wiał już do samego Władysławowa, z każdym kilometrem coraz mocniej. Wcześniej udawało się nam z Januszem jakoś skrywać za nadmorskim lasem, albo zabudowaniami, ale później musieliśmy już wybiec na otwartą przestrzeń. Białe grzywy fal na wodach Zatoki Gdańskiej tylko pokazywały siłę wiatru, która wciąż narastała. Na szczęście, przewidując taki obrót sprawy (czytaliśmy prognozy pogody) wystartowaliśmy dzisiaj prawie 40 minut wcześniej niż zwykle, dzięki czemu uniknęliśmy najgorszego – bo wiatr przeszedł później w naprawdę sztormowy i zaczęło padać. Ale my wtedy już dotarliśmy do Władysławowa, czyli potocznie mówiąc „Władka” – wakacyjnej Mekki tysięcy Polaków nad Bałtykiem…
Nie miałem zamiaru dzisiaj plażować we Władysławowie, gdyż pogoda ku temu nie sprzyjała, a poza tym plaży mam już dość na dłuższy czas, ale chciałem za to zobaczyć wystawę multimedialną – „Praca Rybaka: jak, gdzie, czym ?”. Niestety, okazało się, że jest zamknięta do odwołania, więc nie mogłem pogłębić swojej wiedzy na temat rybołówstwa, której to sporą garść zaczerpnąłem w innym muzeum poświęconym temu tematowi, a mianowicie w Niechorzu. A skoro jednym z haseł przewodnich wyprawy Baltic Tour jest zrównoważony rozwój, to dzisiaj opowiem trochę o…zrównoważonym rybołówstwie. Zacznijmy od tego, że Polska nie jest żadnym potentatem w jedzeniu ryb, a statystyczny Polak zjada ich około 12 kg rocznie, podczas gdy średnia w UE to ponad 24 kg, a dla porównania w Hiszpanii jest to 46 kg, natomiast w Portugalii, to aż 57 kg/osobę rocznie. Ale tutaj na polskim wybrzeżu Bałtyku nie zjeść ryby to grzech ! Więc jem te ryby na okrągło, od samego Świnoujścia. I postanowiłem nawet opublikować już po zakończeniu całej wyprawy Baltic Tour swój własny ranking kulinarny dań rybnych z przebiegniętego Wybrzeża…
Ale póki co, dowiedziałem się na przykład we wspomnianym muzeum w Niechorzu, że największy dorsz, jakiego złowiono w Bałtyku ważył, aż 24 kg ! Dzisiaj podobno, takich okazów już nie ma, a poza tym łowienie ryb w morzu Bałtyckim jest coraz trudniejsze, bo wszędzie obowiązują okresy ochronne, kiedy konkretnych ryb nie wolno łowić. I tak na przykład gdy jakaś placówka gastronomiczna nad morzem zaoferuje nam „świeżego” dorsza – w okresie od maja do końca sierpnia, czyli w środku lata we „Władku” – to będzie to raczej dorsz mrożony, niż świeży…
Otóż w największym skrócie chodzi o to, aby zrównoważone połowy nie zaburzały naturalnej równowagi w ekosystemie morskim, pozostawiając więcej ryb w morzach i oceanach, sprzyjając w ten sposób innym morskim zwierzętom. Te połowy powinny być prowadzone odpowiedzialnie i zgodnie z obowiązującym prawem (okresy ochronne dla poszczególnych ryb), aby zapewnić ciągłość populacji danego gatunku. I to nie są „jakieś tam” ograniczenia połowowe, bo w latach 70-tych Polska łowiła 100 tys. ton dorsza rocznie, a teraz może tylko 13 tys. ton, więc nic dziwnego, że bałtyckiego dorsza w naszych sklepach nie ma…
A co najbardziej zagraża równowadze środowiska morskiego ? To zwłaszcza przełowienie, czyli sytuacja w której z danego stada ryb w określonym czasie wyławianych jest więcej ryb niż będzie się w stanie odrodzić. Zjawisko przełowienia jest problemem globalnym, a w Bałtyku nadmiernie przeławiane są głównie stada dorszy. Kolejnym, jest niszczenie dna morskiego, do którego dochodzi przy stosowaniu włoków (sieci) dennych. To praktyka połowowa polegająca na wleczeniu po dnie obciążonej sieci ogromnych rozmiarów i zgarnianiu do jej środka wszystkich organizmów żyjących przy morskim dnie (niezależnie od tego, czy były one celem połowów czy też nie). Ta metoda połowów powoduje ogromne straty w morskim środowisku.
Na koniec tej rybnej dygresji dodam, że ryby i owoce morza to dzisiaj podstawa diety dla około 3 miliardów ludzi na świecie, a decyzje, które codziennie podejmujemy w sklepach, mają duży wpływ na to, co robią producenci ryb oraz rybacy. Jeśli będziemy wybierać produkty spełniające standardy zrównoważonego rybołówstwa, to nasze dzieci i wnuki wciąż będą jeść ryby… Dlatego też kupując ryby w sklepie warto na przykład wiedzieć, że niebieski skrót MSC oznacza dzikie ryby i owoce morza. Natomiast te pochodzące z hodowli, oznaczane są zielonym znakiem ASC. Z kolei, polskie logo „Naturalnie Bałtyckie” informuje nas o tym, że mamy do czynienia z rybą bałtycką, złowioną przez polskich armatorów.
Wracając do szesnastego etapu Baltic Tour dodam, że był to mój ostatni etap z marką Salomon, która kolejny raz mnie nie zawiodła, co zresztą byłoby trudne, gdyż odkąd pamiętam była synonimem najwyższej jakości i komfortu. I nie inaczej było tym razem !
Od jutrzejszego, siedemnastego etapu, aż do końca Baltic Tour 2022 będzie mnie wspierała sportowa marka Dynafit, a także mój kolega Łukasz, który zdecydował, (że mimo wielu przeszkód…) jednak pokona ze mną te ostatnie 130 km mojej biegowej wyprawy wzdłuż polskiego wybrzeża.
Stan morza na jutro (wg IMGW-PIB Gdynia): Bałtyk Południowo-Wschodni – gdzie biegnę…
„Wiatr południowo-zachodni skręcający na północno-zachodni 8 do 10, w porywach 11, słabnący pod koniec okresu na 7 do 8, w porywach 9 w skali B. Stan morza 6 do 7, później 5 do 6. Temperatura około 3°C. Widzialność dobra, w opadach deszczu i deszczu ze śniegiem umiarkowana do słabej.”
Co mi dzisiaj w słuchawkach grało ? – czyli moja piosenka dnia to:
Dua Lipa – We’re Good – bo w morzach i oceanach żyją też inne zwierzęta, nie tylko ryby…